Moja kolejna przygoda z sushi...idzie mi coraz lepiej. O tej pokaźnej porcji już dawno zapomniałam...robiłam jakiś czas temu. Wczoraj została mi odrobina zwykłego ryżu i wpadłam na diabelski pomysł...czemu nie.Ogóreczek był, majonezik i owszem a nawet łosoś się znalazł. Mogę potwierdzić że ze zwykłego ryżu też można! Pięknie się kleił, nic nie uległo rozpadowi i smakowało równie wybornie jak to oryginalne...oryginalne domowe oczywiście. Szkoda że mało...zaledwie jedno nori a jeszcze z małżowiną się podzieliłam więc powiedzmy na jeden ząb!
Zostawszy szczęśliwą posiadaczką panierki tempura od razu musiałam ją wypróbować!
Nie pytajcie czy dobre...Miałam takie wyrzuty sumienia w związku z gigantyczną ilością oleju że przekładałam je aż 6 razy ręcznikiem papierowym w celu odsączenia z tłuszczyku.
Krewetki w tempurze...już niedługo w kolejnej odsłonie...w sushi!
No cóż, smacznego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz