Tego dania chyba nie trzeba przedstawiać. Na usta ciśnie jedno...smaki PRL. Nie wyobrażam sobie lokalu w tamtych czasach w którym nie byłoby tego dania. My swoją drogą bardzo je lubimy i często do niego wracamy,szczególnie w okresie jesienno-zimowym.Jest bardzo pożywne i można je dowolnie modyfikować. U nas w wersji tradycyjnej z dodatkiem cebuli, czosnku, majeranku, boczku i kiełbaski a wszystko zalane pysznym pomidorowym sosem.
Tym razem skorzystałam z przepisu Pani Gessler ale muszę przyznać że znacznie go zmodyfikowałam. Jeżeli macie ochotę ugotować na obiadek fasolkę po bretońsku...o której nikt w Bretanii nie słyszał odsyłam Was tutaj
Chłodem zawiało, zjeść by się
chciało,
coś pożywnego, rozgrzewającego,
więc w naszej kuchni dzisiaj fasolka,
jadałem taką zawsze u Tolka,
za PRL-u, oj byłem gość,
smaki dzieciństwa, to było coś!
że po Bretońsku, alem panisko
no i z miseczki zniknęło wszystko!
Smacznego Beata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz