Nie, no nie godzi się! Ostatni wpis w lipcu! Masakra jakaś bo fotek do wklejenia chyba z 50 czeka! Do dzieła więc!
Domowe to domowe :) No dobra, przyznam się! Powstały pod tzw.wpływem czyli lodówka ma lodówka da :) Świeżutkie mięsko mielone w kotlecik sklejone i w piekarniku upieczone. Chlebek domowej roboty, taki z ziarenkami i warzywka wg. uznania a u mnie raczej lodówkowego posiadania :) A tak na poważnie to takie mini burgery domowej roboty i raczej jako zakąska, tudzież lunch na jeden ząbek dla wygłodniałej szarańczy :)
Fajne, proste a w wersji mini z wykałaczką są zgoła inne niż tradycyjne duże burgery!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz