Ktoś mi kiedyś powiedział że ciasto drożdżowe jest najmniej kaloryczne i tak to sobie wzięłam do serca że kilka ostatnich dni upłynęło właśnie pod tym hasłem! Tak na poważnie to chyba zapragnęłam w ten zimowy czas tego tak specyficznego i kojarzącego się z ciepłem domowego ogniska zapachu....pieczonego, drożdżowego ciasta....wiecie o czym mówię?
Zaczęłam od chałek i to w kilku wersjach czyli tradycyjna, w dodatku bez kruszonki 😉 Potem na tej bazie upiekłam zawijańce z cynamonem i kardamonem...zjadłam 5 szt. i zdaję sobie sprawę że będę musiała to odpokutować😈 Następnie jako nadzienie włożyłam nutellę i tym razem odpokutuje moja córka zjadając...powiedzmy sztuk kilka 😉
Skoro śniadanie świąteczne to świeża, ciepła bułeczka musi być!
Od tego słodkiego to człowieka może głowa rozboleć więc upiekłam chlebek ziołowy na bazie masełka z pietruszką, czosnkiem, bazylią i kilkoma innymi ziółkami...zdrowotnymi 😁 Chciałam zabłysnąć i zawinęłam go tak finezyjnie że nikt nie wiedział jak zabrać się do jedzenia 😀 W końcu odrywaliśmy po kawałku i chlebek zniknął niepostrzeżenie 😄
No i skoro jutro dzień pracy i szkoły a nierozłącznym elementem porannego śniadania jest kanapka tudzież tost więc nie pozostało mi nic innego jak zrobienie chleba tostowego! Chleby piekę różne ale tostowy musi być zawsze, niestety...nie przekonam...a próbowałam...
I najważniejsze, nie dokonałabym tego, no może dokonała ale na pewno nie zabrała się za taką hurtową akcje drożdżową bez mojego Thermomixa. Czasami zastanawiam się czy jest on bardziej moim przyjacielem czy wrogiem? Pozostawiam to pytanie bez odpowiedzi 😉
Smacznego Beata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz